Wieczorem 8 września odszedł od nas długoletni pracownik NCBJ, mój przyjaciel, świetny uczony, wierny swoim ideałom patriota i działacz społeczny. Przepracowaliśmy razem ok. 50 lat. Zawsze byłem pod wrażeniem klarowności Jego wykładów i starań o wyjaśnienie rozpatrywanych zjawisk na gruncie fizycznych modeli. Jego prace z zakresu dynamiki sieci krystalicznej, zwieńczone monografią „Drgania atomów w ciele stałym” stanowią do dziś literaturę odniesienia. Zajmował się problemami wywołanymi nieporządkiem w sieci krystalicznej i magnetycznej, z biegiem lat zaczęły Go interesować problemy bardziej uniwersalne. Co było dlań charakterystyczne, to umiejętność zadania prostego pytania, na które odpowiedź nie zawsze jest prosta. Szacunek, którym otaczaliśmy Go w Zakładzie II Instytutu Badań Jądrowych spowodował, że został przez nas wyniesiony na stanowisko Kierownika Zakładu w okresie pierwszej „Solidarności”. Mimo bardzo rozgorączkowanej atmosfery tego okresu, starał się wyciszać narosłe animozje nie angażując się w działalność związkową, której sympatyzował. Było to bardzo ważne dla przetrwania działalności naukowej w Zakładzie i na pewno nie było oznaką jakiegokolwiek tchórzostwa przed władzą. Miał On zresztą swe doświadczenie, gdy po bardzo młodzieżowej działalności ulotkowej w szkole, jako 16-letni uczeń przesiedział kilka miesięcy w więzieniu w Lublinie. Ówczesna, jeszcze zapewne nie do końca uświadomiona akcja na rzecz wolności, która przyniosła Mu ostatecznie status kombatanta, przybrała formę rozumnego i odważnego współdziałania w ramach podziemnej Solidarności w stanie wojennym, kiedy to przechowywał i kolportował literaturę zakazaną. O tej działalności niewiele osób wiedziało. Ja się o niej dowiedziałem od innego, zmarłego dwa lata temu przyjaciela, prof. Jerzego Przystawy. Oczywiście stan wojenny wiele zmienił w Jego i nie tylko Jego życiorysie bardzo wiele. Chroniony stanowiskiem docenta nie został pozbawiony pracy, gdy IBJ został przekształcony na trzy niezależne instytuty badawcze. Jednak nie tylko to umożliwiło Mu kontynuowanie pracy naukowej – z całym zapałem wziął aktywny udział w Ruchu na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych (JOW), której to idei był do końca wierny i ze wszystkich sił sprzyjał jej rozwojowi. Tłumaczył konieczność wprowadzenia JOW-ów podczas wystąpień publicznych, wiele pisał i publikował na ten temat, był jedną z czołowych postaci Ruchu.
Do wielkiej wiedzy naukowej należy dodać niezwykłą wrażliwość na słowo – pisał wiersze, ale się nimi nie chwalił. Był człowiekiem bardzo religijnym, ale też bardzo dyskretnym w tej mierze. Zresztą mówił o sobie niezbyt wiele – dbał o pewną prywatność.
W końcowym etapie swej działalności organizował w NCBJ regularne seminaria z wiedzy obywatelskiej – zapewne maksimum tego, co można było zrobić dla uświadamiania społeczeństwa o aktualnych problemach społecznych. Duch społecznikostwa przepełniał Go wbrew częstemu niezrozumieniu Jego pełnej pasji działalności. Prowadziliśmy wiele rozmów prywatnych na tematy ogólne i zawsze były one wzbogacające, tłumaczące sens działalności niemal skazanej na niepowodzenie. Był człowiekiem mądrym, aktywnym na polu nauki i społecznym, głęboko odczuwającym niesprawiedliwości, które niósł system polityczny, w którym żyją Polacy.
Na świecie zabrakło kolejnego świetnego uczonego, ideowca, szlachetnego człowieka. Zostawił żonę, z którą spędził 55 lat, znakomitą uczoną-chemika, bardzo utalentowaną córkę, brata i grono przyjaciół, do którego miałem zaszczyt należeć. Mam nadzieję, że pamięć o Nim przetrwa wśród tych, z którymi pracował i się przyjaźnił. Całym życiem na to zasłużył.
Ludwik Dobrzyński
Podczas pogrzebu wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka wraz z przedstawicielami Straży Marszałkowskiej złożył oddzielny wieniec.